|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Sob 22:47, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Endarno uśmiechnął się w powątpieniem (dotyczącym zapewne jej - jakże strasznie brzmiącej - groźby) i już otworzył usta, by jakoś skomentować całą tę sytuację, jednak Yan Lin nadepnęła mu na nogę.
- Cholera, co robisz, kobieto?! - wrzasnął, łapiąc swoją stopę w obie ręce, i skacząc w jednym miejscu. W takiej pozycji wyglądał nade komicznie.
- Cicho - ucięła babcia Hay, podchodząc szybkim krokiem do Strażniczek. Gdy już miała ukucnąć obok Taranee, odwróciła się jeszcze na chwilę: - Dziś znowu nie wziąłeś leków! - stwierdziła, po czym szepnęła coś do Cornelii.
Jasne - akurat tak się składało, że te tandetne ziółka dużo mu dawały. W ogóle, jak ona śmie deptać po nim...? Świat się wali.
- Him - szepnął do Wyroczni, dźgając go palcem w ramię. Niesamowite, że całe Bractwo skupiło się na Powierniczce, Głowę Kondrakaru zaś zostawiając na pastwę samemu sobie, losu, czy też jego. - Ty udejesz, że nie żyjesz?
***
- Czekaj, czekaj... Ty zostajesz - zreflektował się Cedric, wskazując na Phobosa palcem.
- Co? Jak ty się do mnieee... Dlaczego?! - krzyczał desperacko książe, wymachując rękami we wszystkie strony, a Ced mógłby przyznać, że widział nad jego głową wielkie, czarne wykrzykniki* - metaforycznie, rzecz jasna.
- Ponieważ... - zaczął blondyn, unosząc palec do góry, jakby tłumaczył coś ciężko kapującemu buntownikowi, przybierając minę: `jestem wspaniały, módlcie się do mnie`. - Kiedy Endy tu przyjdzie i nie zobaczy nikogo, to się wkurzy i pośle po nas, a kiedy zastanie ciebie, to się jakoś tobą zajmie, ale nas zostawi w spokoju.
- Jakoś... zajmie...? - zaczął dukać Phobos, przybierając iście durną minę - zapewne wspominając wszystkie złe rzeczy, które zrobił mu Strażnik Wieży. - Cedric, sam se tu zostań, podły zdrajco!
- To ja mam pomysł, zwalimy to na Strixa** - powiedział John, otrzepując się z pyłu i kurzu. - Od niepamiętnych czasów, z a w s z e wszystko było winą Strixa, toteż tak pozostanie.
- Genialne, napiszemy mu wiadomość! - ucieszył się Cedric, kucając przy jakimś kamieniu, biorąc w palce skruszony kawałek czerwonej cegły.
- Nie do końca o to mi chodziło... - westchnął Ludmoore, z politowaniem spoglądając, na desperacko pisaną wiadomość, rozpoczętą tandetnym: "Kohany Najfyszszy..."
__________________
*tak, jestem świeżo po Mon-star attack ;3
** podwładny Endarno, jeden ze Strażników Wieży.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kajet
Strażniczka Wody
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Twojej Wyobraźnii :D Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 9:14, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Patrzyła zdezorientowana na wszystkich. Co miała robić? Usiadła, przyciągnęła kolana do piersi i czekała. Nie bardzo wiedziała na co, czy na pobudkę Will, czy na bredzenie Wyroczni. A może czekała aż ktoś się przysiądzie, i gdy rozpoczną głupią pogawędkę, ona usłyszy odpowiedź?
- Cedrik... - Kochała i nienawidziła. Cóż, głupota nie boli. Szeptała jego imię, lekko kołysząc się na boki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 14:07, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- A jeśli już mówimy o podłych zdrajcach, to ktoś powinien tu spojrzeć w lustro.
Fobos westchnął ciężko, patrząc na gorączkowo skrobiącego cegłą kolegę.
Ludmoore odwrócił się z niesmakiem. Ta wiadomość gwałciła jego zmysł ortograficzny.
Frost pokręcił tylko głową, zastanawiając się, który z nich jest najgłupszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 20:04, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Will, co Ci jest? - szepnęła Taranee. Dziewczyna nie lubiła takich sytuacji. Wolałaby siedzieć teraz w domu i czytać książkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kianae
Początkująca
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 22:24, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- To co robimy? - spytał John, biorąc do ręki kamień z marną pisaniną Cedrica i nie przejmując się oskarżeniami, które rzucał pod jego adresem i desperackim odzyskaniem kamyczka, wyrzucił go daleko za siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 23:04, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Ja jestem za tym, żeby stąd uciekać - stwierdził przytomnie Pho, niespokojnie zerkając w stronę Kondrakaru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Calastegia
Nowa
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Altanka. Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 23:12, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Wyrocznia otworzył oczy i przewrócił się na brzuch. Zaczął czołgać się w stronę dużego stołu, a kiedy juz tam był zdjął obrus i nakrył się nim. Zza stołu widać było jedynie jego przerażone spojrzenie. Endarno wywrócił oczami i ruszył w jego stronę.
-Znów utożsamiłeś się z glizdą?- zapytał sarkastycznie, a tamten wstał z klęczek.
-Musimy iść.- oświadczył poważnym tonem idąc w stronę wyjścia prowadzącego do Mglistej Wieży.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 23:20, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Chłopaki, na litość bogów ziemskich i meridiańskich, wymyślcie coooś! - Phobos wyraźnie zaczynał wpadać w panikę.
- Cicho, ja już normalnie wiem, co robić! - oznajmił Cedric, uśmiechając się swym najgłupszym uśmiechem. - Schowamy się, Endarno tu przyjdzie - tak Phobos, przyjdzie, temu nie zapobiegniemy - wtrącił, patrząc na kolegę, przerażonego wizją samego siebie obdzieranego ze skóry przez Najwyższego. - Jak przyjdzie, to zobaczy, że nas nie ma i sobie pójdzie! ^^
Phobos już miał mu wygarnąć, co myśli o tak beznadziejnym planie, bowiem drzwi prowadzące zazwyczaj do Mglistej Wieży a teraz do sterty gruzów otworzyły się, a powietrze przeszył ostry jak smagnięcie batem i donośny niczym dzwon Zygmunta głos.
- PHOOOBOOOOS!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Nie 23:43, 05 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Przestań się drzeć! - wrzasnął Himerish, zatykając dłońmi uszy. - No, mówiłem... No, no... Mówiłem! - krzyczał najwyraźniej bardzo zdenerwowany. - Widziałem step otoczony pierścieniem ognia i proszę! Co to się porobiło...
- To nie przez pierścień ognia, idioto! - jęknął Endy, zakrywając dłońmi twarz. Wyglądał tak, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Wiesz, mój drogi przyjacielu, że chomiki i świnki morskie nie mogą mieć ze sobą dzieci, ale tak samą lubią sałatę? - zaczął filozoficznie Wyrocznia, spoglądając w głąb swej duszy.
- Himerish, to naprawdę nie jest odpowiednia chwila - powiedział - jeszcze spokojnym głosem - Skorpion, z trudem opanowując chęć zamordowania swego przełożonego. - Mglista Wieża zamieniła się w jedną, wielką rozpacz, a ty i te twoje aluzje dotyczące...
- Jakie żaluzje? Jaka Wieża? - przerwał mu Himerish, spoglądając na niego zdezorientowanym spojrzeniem.
- Nie, nie możesz być tak upośledzonym... - zaczął Endy, patrząc z politowaniem jak Wyrocznia kuca przy ziemi przybierając pozycję zaczynającą bieg maratoński, mamrocząc pod nosem coś w stylu: do biegu, gotowi, star!, by rzucić się ze wzgórza na którym stali, drąc się jednocześnie w niebogłosy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phobia dnia Nie 23:51, 05 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kianae
Początkująca
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 17:23, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- To Endarno - stwiedził odkrywczo Cedric, chowając się wraz z posostałą trójką za głazem - Z Wyrocznią.
- Wiem, kretynie, że to Endarno! - krzyknął Phobos, który ze zdenerwowania, powoli przestawał panować nad tym, by nie walnąć Ceda w łeb.
- Uspokujcie się, bo nas zobaczy - szepnął John, wychylając się lekko zza kamienia.
- Bo zobaczy! W ogóle, gdyby Cedric nie uparł się, by napisać wiadomość do mojego kata, nas by tu nie było i by nas nie zobaczył!
- Ej, na mnie teraz winę zwalasz? - krzyknął Cedric, taksując go oburzonym spojrzeniem. - Tak w ogóle, to gdyby Ludmoore nie robił eliksiru, nie byłoby całej tej sytuacji!
- Oj, weźcie nie zwalajcie całej tej winy na Johna - jęknął Frost, zakrywając dłonią twarz.
- Dziękuję, Frost.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kajet
Strażniczka Wody
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Twojej Wyobraźnii :D Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 17:48, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Siedziała i odprowadzała wzrokiem Himerisha.
- Hm... - Wypowiedziała tą jakże interesującą myśl i wstała. Zastanowiła się chwilę, po czym wolnym krokiem ruszyła za nimi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefrei
Strażniczka Ziemi
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nie z tej ziemii ;) Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 20:30, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Patrząc ze znudzeniem na Wyrocznię Cornelia wstała i ruszyła za Orube.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kianae
Początkująca
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 16:54, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Cedric, już nigdy więcej nie zamierzam cię słuchać - mówił Johnatan, przedzierając się na czworaka przez głazy, chaszcze i wszystko, co tam jeszcze było. - Reszta chyba też nie - stwierdził, gdy usłyszał kolejny syk Phobosa, świadczący o tym, że jego długie blond włosy znów zaplątały się w jakąs gałąź.
- Nie zgodzę się z tym, mój plan jest genialny - powiedział Cedric, prowadząc grupę nie wiadomo gdzie. ^^"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kajet
Strażniczka Wody
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Twojej Wyobraźnii :D Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Śro 17:20, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Szła obserwując ukradkiem Endarno i Wyrocznie. Odwróciła się.
- Cornelia? - szepnęła i westchnęła zrezygnowana. Ruszyła dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Czw 20:16, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Taranee wstała, odeszła od nieprzytomnej Will i pobiegła za nimi lekko zdenerwowana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pią 23:57, 10 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
"Uda się, uda się, musi się udać, nic ci nie będzie, wszystko będzie dobrze, spokojnie..." Fobos mruczał sobie te słowa pod nosem, jakby były zaklęciami ochronnymi. Dobrze wiedział, że dopóki będą w zasięgu gruzów pozostałych z Wieży, nie będą bezpieczni. Szczerze mówiąc, wątpił, czy kiedykolwiek jeszcze będą bezpieczni.
- Chłopaki? - nagle książę zdał sobie sprawę, że stracił swych towarzyszy z oczu. - Chłopaki?
"O cholera".
Zaczął się gorączkowo rozglądać, próbując wypatrzeć znajome twarze.
I, na swoje nieszczęście, jedną wypatrzył.
Chwilę później poczuł piekący ból, gdy silna dłoń Skorpiona chwyciła go za ucho i ostrym szarpnięciem zmusiła do wyjścia spod gruzów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 18:34, 12 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Elyon podniosła się z wilgotnej posadzki i obmasowała guza, który wyrósł na jej głowie. Nic nie pamiętała, wiedziała tylko tyle, że coś uderzyło ją w głowę i straciła przytomność. "Gdzie ja jestem?" - zastanawiała się w myślach dziewczyna. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała było mokro, wilgotno i ciemno oraz czuć było stęchlizną. Dziewczyna usłyszała powoli zbliżające się kroki i skuliła się w kącie..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ŻABA dnia Nie 18:40, 12 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Wto 21:25, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Pewien idealny mężczyzna z duszą buntownika, otworzył oczęta o poranku i rzekł swemu - jak zawsze - wiernemu przyjacielowi:
- Vathek, podaj mi miskę, będę, cholera, rzygał!
Czyli, że tego poranka, co go wcale nie było, gdyż mamy godzinę czternastą pięćdziesiąt czasu meridiańskiego, buntownik Caleb rozpoczyna swój skacowany (przez przegraną bitwę z jakimś gangiem) dzień.
Vathek, jak na „dobrego” przyjaciela, druha i współlokatora przystało, miski mi nie podał, bo w komnacie go nie ma, wiec na rozmowę z Neptunem Calebowi przyszło się fatygować do toalety. I nagle nasz zacny przywódca rebelii widzi na łazienkowym lustrze różne takie kółka kolorowe, co to się śmieją do niego.
Oszjapierdole, pomyślał, waląc głową w umywalkę.
***
- Oj, Phobos, Phobos, Phobos... Znowu będziesz miał kłopoty - zaczął Endarno iście jadowitym głosem, puszczając jego ucho. Skrzyżował ręcę na piersi, oczekując jakichś błagalnych próśb, bądź krzyku rozpaczy, jednak książe sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego to zawsze musi być on?
Jedynym, najrozsądniejszym - według Cedrica, lord zawsze stosował tę metodę wobec niego, gdy ten się o coś wściekał na blondyna - pomysłem jest udawanie amnezji.
- Dzień dobry - powiedział, skłaniając lekko głowę i wyciągając rękę.
- Przestań udawać głupszego niż jesteś - westchnął Endarno, wywracając niebieskimi oczyma. - Zanim z tobą porozmawiam, odbudujesz tę Wieżę - powiedział, podkreślając głosem ostatni czasownik, wskazując palcem na podłoże.
- Sam?
Skorpion nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż nagle podbiegł do nich uradowany Wyrocznia, pokazując im grot strzały.
- Patrzcie, znalazłem kwiatka.
***
- Ała, John, znowu nadepnąłeś mi na nogę! - wrzasnął Cedric, ździelając go po brązowej czuprynie.
- Nie moja wina, że wleczesz się jak baba - mruknął alchemik, rozmasowując sobie czubek głowy.
-To wosza dziesiąta kłótnia w ciągu dwudziestu minuta, dojcież spokój - westchnął Frost, kapiąc duży kamyk, który nawinął mu się po drodze. - Niektórzy - no przykłod jo i Phobos - nie chcą słuchoć waszych wrzosków, prowda, Pho? - spytał, oglądając się za siebie. - Phobos?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 21:44, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Grot.
Albo gdzieś była czystka stylizowana na średniowiecze, albo któryś więzień próbował się bronić, albo... te "albo" można było mnożyć w nieskończoność.
Phobos ostrożnie uniósł wzrok. Natychmiast napotkał wściekłe spojrzenie Endarno.
- Jeszcze tu jesteś? - syknął Mistrz.
- Nie, skąd, już dawno pracuję, Endarno - stwierdził książę, odwracając się na pięcie i odbiegając jak najdalej od nich.
- Pamiętaj, że za trzy miesiące Wieża ma być odbudowana! - wrzasnął za nim Skorpion. - Dokładnie tam, GDZIE była i dokładnie TAK, jak była!
Himerish gapił się na niego z uśmiechem idioty.
***
Słońce.
Zdecydowanie za jasne.
Kandela zamrugała powiekami. Świat przestał się dwoić przed jej oczami.
- O, job twoju mat... - zaklęła, rozcierając głowę. Na potylicy wyczuła dość spory guz. Przeklęte ściany, musiały się zawalić akurat na nią. I w ogóle, to co się stało? I...
- Jasna cholera, BIMBROWNIA!
Dziewczyna zaczęła rozpaczliwie przerzucać gruzy. jeśli coś się stało bimbrowni, przekazywanej z pokolenia na pokolenie Skorpioniątek, wydającej słynną stuprocentówkę, którą tylko one mogły pić, bo komu innemu natychmiast wypalała gardło, sprytnie schowanej przez Pierwsze i Drugie w skrzyni w sali tortur Skorpiona...
O, jest!
"Działaj, działaj..." - prosiła w myślach Kandela, stukając w skrzynię i przekręcając kran. Coś w środku zaszurało, zatrzeszczało... i rury popłynął przezroczysty płyn.
- O sawiet, spasiba...
***
- Siedemdziesiąt trzy, siedemdziesiąt cztery, siedemdziesiąt pięć, siedemdziesiąt sześć...
- Czołem!
Fobos nawet się nie odwrócił, słysząc znajomy głos, uparcie idąc dalej przed siebie.
- Siedemdziesiąt siedem, siedemdziesiąt osiem, siedemdziesiąt dziewięć...
Yua* powstrzymała na chwilę pokusę natychmiastowego zmiażdżenia mu żeber w uścisku będącym wyrazem podzięki za zniszczenie Wieży - o, słodka wolności! - i, bardzo zaintrygowana, zaczęła kroczyć za nim.
- Osiemdziesiąt, osiemdziesiąt jeden,
- Co robisz? - spytała, patrząc na niego z zaciekawieniem.
- Mierzę - odburknął książę, idąc dalej. - Osiemdziesiąt dwa, osiemdziesiąt trzy...
- A po co?
Chłopak wreszcie się zatrzymał i powiódł bezradnym wzrokiem dookoła siebie.
- Endarno kazał mi odbudować Wieżę - jęknął. - Tutaj. Wszystko ma być dokładnie tak, jak było i dokładnie tam, gdzie było - ruszył dalej. - Osiemdziesiąt cztery, osiemdziesiąt pięć...
- Ale po co liczysz te kroki? - dopytywała się banshee. - Ściągnie się skądś jakiegoś metronoma i niech się facet...
- Yua, nie mam na to czasu, Endarno dał mi trzy miesiące na całość! - syknął chłopak. - Osiemdziesiąt sześć...
- Rozumiem. A jakie opóźnienie przewidujesz?
- ŻADNE, Yua. Mam trzy miesiące i koniec - westchnął ciężko i usiadł na jednym z kamieni. - To niewykonalne.
- O, tak - przyznała, siadając obok niego. - Ale wiesz, z drugiej strony, to nawet ciekawe wyzwanie...
- Nie żadne wyzwanie, tylko samobójstwo! - zawołał Fobos, czując, że zbiera mu się na płacz. - Jak zawalę termin, Endarno obedrze mnie ze skóry.
- No, niedobrze... a tak swoją drogą, gdzie zgubiłeś swoich kolegów?
***
- No pięknie, tylko tego nam brakowało - marudził Cedric, rozglądając się dookoła i wypatrując wzrokiem kolegi. - Jeszcze on musiał gdzieś przepaść.
- Frost, nie zauważyłeś, od kiedy go nie ma? - spytał Ludmoore.
- A skąd...
Frost wysilał się jak mógł - w końcu, od tego był Łowcą, by znajdować zguby - by znaleźć jakiś trop. Na próżno.
A w dodatku ci dwaj znowu zaczęli się kłócić.
Życie.
*Taaak, Yua to też więzień ^^ znaczy, u mnie przynajmniej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ell dnia Sob 22:19, 13 Cze 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Wto 23:10, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Matko, on to planował od dawna! - krzyczał Cedric, łapiąc się z głowę i wiągnąć do dołu parę brudnych, niegdyś złotych włosów. Pochylił się nad jakąś małą dziurą wykopaną w ziemi, wyglądem przypominającą norę świstaka, zaczynając głośńo wywoływać zgubę. - Phobos? Phooobos!
- No, chybo tom to się jednok nie zmieścił - zironizował Frost, żywo gestykulując, wskazując dłońmi mały tunelik. Wywrócił oczami, patrząc z politowaniem na Cedrica. Teraz właśnie żałował, iż pozwolił im zboczyć z drogi, gdy cofnęli się po księcia.
- Phobos, Phooobooos! - Ludmoore wrzeszczał jak opętany kawałek dalej, biorąc garściami drobny żwirek i rzucajac go za siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 23:25, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Dwieście dwadzieścia siedem, dwieście dwadzieścia osiem...
- Fobos...
- Dwieście dwadzieścia dziewięć, dwieście trzydzieści...
Yua patrzyła z lekkim żalem na swego kolegę, wiedząc, że nie ma szans dać sobie rady. Nawet gdyby przez te trzy miesiące nie jadł, nie pił i nie spał, i tak nie podołałby temu zadaniu. Budowanie Mglistej Wieży zajęło całe lata, dziesiątki, SETKI lat. A pracowało przy tym wielu, bardzo wielu nieszczęśników... całe pokolenia więźniów.
- Dwieście trzydzieści jeden, dwieście trzydzieści dwa...
"Biedny chłopak".
- Dwieście trzydzieści trzy, dwieście trzydzieści cztery...
W oddali Wyrocznia ganiał za motylkiem, kręcąc się w kółko.
- Dwieście trzydzieści pięć... nie, to nie ma sensu - chłopak usiadł wśród gruzów, zwieszając smutno głowę. - On mnie zabije... - ukrył twarz w dłoniach.
Yuę coś nagle zakłuło w sercu.
- Pomogę ci - zaproponowała, klepiąc go po ramieniu.
- To nic nie da, we dwoje też nie damy rady - stwierdził. - Nie dalibyśmy nawet, gdyby nas było trzydzieścioro...
- Fooobooos! Fooobooooos! Gdzie ty jesteś?!
- Ludmoore! - zawołał książę, od razu odzyskując dobry humor. Co prawda, obecność kolegów w praktyce nic nie zmieniała, ale... zawsze lepiej z nimi, niż bez nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 17:52, 18 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
W pomieszczeniu było ciemno więc Elyon po omacku doszła do drzwi. Nacisnęła na klamkę, ale jak domyślała się dziewczyna pomieszczenie było zamknięte. Za drzwiami słyszała głosy dwóch mężczyzn. Zaczęła walić pięścią w drzwi.
- Halooo, czy ktoś mnie słyszy, może ktoś otworzyłby te cholerne drzwi?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 22:43, 02 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
- Chłopaki, jak rany boskie, SZYBCIEJ!
W zasadzie, to był wypadek. Ludmoore, jako że trzy czwarte życia spędził nad książką, nie miał zbyt mocnych rąk. Ale uparł się, że podniesie ciężkie wiadro z piaskiem. I nawet dobrze mu szło. Już prawie postawił je tam, gdzie stać powinno - na jednej z wręg konstrukcji, którą udało im się postawić - ale pojawił się Endarno. Na jego widok alchemik aż podskoczył, wiadro wypadło mu w z rąk i spadło na szacowną głowę Najwyższego Mistrza Tortur, który, gdy tylko trochę oprzytomniał, wyjątkowo się zdenerwował.
I dlatego teraz cała czwórka uciekała ile sił w nogach po rozległych korytarzach Kondrakaru, w końcu wpadając do Sali Bractwa, wzbudzając tym powszechne zainteresowanie tych jego członków, którzy akurat tam byli.
- Ludmoore, choć raz się na coś przydaj, OTWÓRZ PORTAL! - wrzasnął Phobos.
Jonathan, nie chcąc pogarszać swojej, i tak żałosnej, sytuacji, natychmiast machnął ręką, otwierając magiczne przejście.
Czwórka niefortunnych budowniczych, słysząc za sobą ciężkie kroki biegnącego Skorpiona, w tej samej chwili wskoczyła do środka, wyskakując na samym środku meridiańskiego rynku.
I nie zatrzymując się ani na chwilę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ell dnia Pon 19:28, 03 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 22:54, 04 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
-Ktoś otworzyłby te cholerne drzwi?! - Elyon upadła na ziemię próbując otworzyć pomieszczenie, w którym się znajdowała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kajet
Strażniczka Wody
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Twojej Wyobraźnii :D Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Nie 10:51, 09 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Orube zaśmiała się cicho patrząc na uciekających Czarnych Charakterów.
- Niech sobie uciekają. Wtedy mam pewność ,że ten idiota Endarno mnie stąd nie wyrzuci. - szepnęła sama do siebie. - Przecież do tego, by ich złapać, jestem potrzebna...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻABA
Strażniczka Powietrza
Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Wto 0:36, 11 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Taranee szła w dalszym ciągu za Orube powłucząc nogami.
***
Elyon dalej próbowała otworzyć drzwi, krzycząc: Jest tam kto do cholery? /weźcie coś wymyślcie żeby ktoś wypuścił Elyonke/!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Sob 3:23, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
- Phobos, może lepiej nie... tam mogą być duchy!
- Teraz Endarno boję się bardziej niż jakichś duchów! - stwierdził Phobos, gorączkowo szarpiąc się z zamkiem. Jak na złość - tak, to niewątpliwie NIE BYŁ ich szczęśliwy dzień - drzwi od zamkowych lochów były zamknięte na cztery spusty.
- Rany boskie... - książę rozpaczliwie szarpał klamkę.
- Odsuń no sie - westchnął Frost, nie mając większych nadziei na dostanie się do środka - osobiście uważał, że w Wieży stracił większą część swej siły. Całe jego otoczenie sądziło jednak inaczej - ale nie mogąc patrzeć na żałosne próby Phobosa.
Jedno szarpnięcie wystarczyło.
- Dobra, wszyscy do środka! - wrzasnął książę, postanawiając, że później go za to uściska.
Dopadli do pierwszych-lepszych drzwi, które Łowca również otworzył jednym szarpnięciem. Ku ich zdumieniu, w środku była Elyon.
I była wściekła.
- Wiedziałam, że to wy... aaau!
- Nie my, a teraz sio! - warknął jej brat, łapiąc ją za włosy i wywalając z celi z taką siłą, że walnęła o przeciwległą ścianę.
- Nas tu nie ma i nie było - rzucił na odchodnym, zatrzaskując drzwi.
Chłopcy odetchnęli z ulgą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Nie 23:59, 03 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
- Himeeerish!!! - wrzask Endarno rozniósł się po całym Kondrakarze, burząc w nim całą harmonię i spokój, kiedy szukał istoty, na którą będzie można zwalić winę. - Himerish! Gdzie oni są, miałeś ich p i l n o w a ć!
- Przykro mi, mój drogi przyjacielu, lecz bóg mój Jastrząb wysłał mi wizję o końcu świata. - Mówił bardzo poważnym (dla Endarno aż za bardzo) głosem, przymykając błękitne oczy, jakby chcąc w ten sposób oczyścić swój zmęczony umysł. Usiadł po turecku, zaczynając się unosić nad jakimś źródełkiem-do-którego-Endy-nigdy-nie-móg-zapamiętać-nazwy.
Endarno pomyślał, że jeszcze chwila i nie wytrzyma nerwowo z całą tą bandą kretynów i idiotek (poczynając od Strażniczek, po więźniów, a na Bractwie kończąc), z którą ma doczynienia niestety na codzień.
Przetarł czoło dłonią.
- I co w związku z tym? - westchnął, żałując, że zadał jednak to pytanie na które Himerish uraczy go odpowiedzią doprowadzającą o palpitacje serca.
- Postanowiłem ochronić nas siłą mego dziewiczego umysłu - odparł, skłądając ręcę, dzięki czemu wokół niego pojawiła się błękitna aura jego mocy.
Strażnik Wieży parsknął - dziewiczego to w sensie nieużywanego?
- Nie - warknął, a jego oczy zaiskrzyły czerwienią. - Teraz pomożesz mi ich szukać.
Wyrocznia zastanawiał się dłuższą chwilę.
- Wykluczone - odpowiedział, patrząc się na swego przyjaciela poważnie. - Nie mam czasu na twoje przyziemne sprawy.
- Człowieku, czy do ciebie nie dociera to, że połowa wieźniów hasa sobie teraz po innych światach, ciesząc się zdobytą wolnością, połowa z nich leży przysypana gruzami - g r u z a m i Mglistej Wieży, przypominam - natomiast ta druga, zdecydowanie większa zapewnie spiskuje i planuje atak na Kondrakar?! - zaczął krzyczeć.
- Mój drogi, ty bardzo zbłądziłeś. Wkroczyłeś na złą ścieżkę i nie możesz wyrwać się z okowów swego ograniczonego umysłu. - Oznajmił, lądując na ziemi.
- Co? Co ty wygadujesz?! - wrzasnął Skorpion, poważnie zaczynając się martwić stanem zdrowotnym swego przyjaciela.
- Milcz, w imię Jastrzebia. Podczas gdy my tu rozmawiamy, zły imperator zamierza przejąć naszą planetę i zniszczyć wyznawców Jastrzębia, którzy jak wiesz... - zaczynał swoje przemówienie, magią z dłoni zapalając niebieskiem płomieniem pojedyńczo znicze w komnacie, jednak Endarno postanowił, że dla siebie przestanie go słuchać już w tym momencie. Nie zamierzał mu także przypominać, że jest jedynym wyznawcą swego wymyślonego bożka. Zamiast tego wystawił rękę za okno, krzywiąc się trochę, gdy czarny tatuaż skorpiona rozniecił się na czerwono, zaczynając go palić. Odczekał chwilę, uśmiechając się na widok czarnego ptaka, lądującego mu na ręku. Pogłaskał go na przywitanie po miękkich piórach na skrzydłach.
- Zwerbuj mój oddział, Vanad - rozkazał mu w myślach. - Przekaż, że mają przyprowadzić mi wszystkich więźniów - żywych albo martwych, bez względu na wszystko - już wystawił rękę, by kazać mu odlecieć, kiedy nagle cofnął ją gwałtownie, przypominając sobie o czymś. Pogłaskał skrzeczącego ptaka po głowie, jakby przepraszając, za tą gwałtowność, po czym spojrzał mu w oczy. - Przypomnij im jeszcze, że martwi mogą być wszyscy, oprócz Phobosa. Leć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phobia dnia Pon 0:02, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ell
Z iskierką mocy
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mglista Wieża Płeć: Czarownica
|
Wysłany: Pon 0:27, 04 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
- Esli zawtra wajna, esli zawtra w pochod, bud siewodnia pachodu gotoooooow!
Po gruzach Mglistej Wieży roznosił się ten, niewątpliwie przerażający, głos, przed którym drżeli wszyscy Mistrzowie i większość więźniów. Kandela.
Upita w sztok.
Tak bardzo upita, że nawet nie zauważyła, że przeszła przez portal.
A przy niej gigantyczny owczarek niemiecki imieniem Szarik, który, gdy Mglista Wieża się zawalała, zdołał przeżyć, chroniąc się pod stołem.
Jednak bliski kontakt z lodowatą wodą w jeziorku, do którego wpadli natychmiast po wyskoczeniu na drugą stronę, momentalnie ja otrzeźwił.
- JOB TWOJU MAT!!!
***
Phobos ostrożnie wystawił głowę za kraty lochu.
- Chyba sobie poszedł...
- A może go tu w ogóle nie było i skręcił jeszcze gdzieś w Kondrakarze? -zastanawiał się Cedric, nie zważając na lekką histerię, w którą wpadł Ludmoore, a która objawiała się siedzeniem w kącie, kiwaniem się jak w chorobie sierocej i powtarzaniu: "Złapie nas... złapie... obóz... obóz.... rozstrzelanie... szubienica... tortury... moja wina..."
Phobos westchnął.
- Wiecie... pójdę się rozejrzeć.
***
Kandela rozglądała się ciekawie. Nigdy nie była na wolności.
Wyjątkowo ciekawe miejsce.
Podobało jej się.
Tyle że musiała się przestawić na oddychanie świeżym, nie przesyconym zapachem krwi, powietrzem. A to nie było miłe doświadczenie. Trochę bolało w piersiach.
No, trudno.
"Tylko dlaczego oni się tak gapią...?" - zastanawiała się, widząc skierowane w jej stronę przerażone spojrzenia. Nigdy nie widziała tych ludzi. Czyżby jej zła sława sięgała aż tak daleko...?
"Hm. Dziwne".
Przydałby się ktoś do objaśnienia tej wolności.
"Ale... nikogo tu nie znam..."
Po raz pierwszy od długiego czasu Kandela czuła się... samotna? Nie; w końcu, dreptał przy niej pies, towarzyszący jej od niepamiętnych czasach. Zagubiona?
Po chwili jednak wzięła się w garść.
"A co tam, dam radę! W końcu - nie ma cwaniaka nad warszawiaka!*"
Trzeba tylko pamiętać, żeby wrócić po bimbrownie... później.
Na razie miała zapas życiodajnej stuprocentówki. Schowany w parcianej torbie.
Wyjątkowo zresztą pojemnej.
Szarik szczeknął cicho.
***
Drzwi, całe szczęście, nie były zamknięte.
Elyon nie było nigdzie w zasięgu wzroku.
Phobos wyjrzał ostrożnie na zewnątrz przez okno, gotów w każdej chwili umknąć z powrotem.
Endarno nie zobaczył.
Zobaczył coś znacznie gorszego, co podążało dokładnie w stronę zamku.
***
"Phi".
Obrzydliwy, burżuazyjny pałac.
Kandela aż się skrzywiła.
No trudno... ale może tam znajdzie się ktoś, od kogo kupi się plan miasta. Na ulicy się nie dało, bo ludzie przed nią uciekali. W sklepach też, bo, dziwnym trafem, wszystkie były zamknięte.
"Prosić o pomoc burżuji, ja nie mogę..."
***
Phobos wskoczył do celi z szybkością błyskawicy.
- Endarno jest gdzieś w pobliżu? - spytał z niepokojem Cedric, który właśnie zamierzał się do walnięcia Jonathana w łeb.
- Nie - książę oparł się o ścianę. - Ale widziałem, jak Kandela tu szła. Jeśli tu wejdzie i natknie się na moją siostrę...
Frost gwizdnął.
- No, to sie poleje krew... tylko ni jestem pewien, czyjo.
- Fakt - Cedric się uśmiechnął. - W takiej walce nie wiedziałbym, na kogo stawiać...
- A jo bym wiedzioł. Na Kandelę.
- Faktycznie - Phobos podrapał się po brodzie. - Kandela nienawidzi wszystkiego, co ma powiązania z jakąkolwiek rodziną królewską. Jak się spotka z Elyon, to... - zamilkł na chwilę, w oczach zapaliły mu się wesołe ogniki.
Chwilę później usiadł na podłodze.
- Niech mi się żaden nie waży wyjść, zanim nie zamilknie ostatni odgłos walki.
- A potem co? - spytał Cedric.
- A potem wyjdziemy i będziemy zmywać błękitną krew mojej siostrzyczki ze ścian i sufitu.
***
Kandela podeszła do drzwi. Przy drzwiach stało dwóch rosłych facetów.
I chyba nie zamierzało jej przepuścić.
Stanęła i popatrzyła na nich z wyżyn swojego metra dziewięćdziesięciu.
- Macie jakiś problem, chłopcy? - "chłopcy". Nie "towarzysze". To, w przypadku Kandeli, był bardzo zły znak. Szarik zawarczał.
- Chyba cudzoziemka, mówi w jakimś dziwnym języku** - szepnął jeden do drugiego. - I jeszcze ten potwór obok niej...
- Skąd jesteś i czego chcesz?! - spytał ten drugi.
- Ja z Tjuriemnego Sajuza*** - odparła lekko. - I chcę skądś zdobyć mapę miasta. Przepuścicie mnie po dobroci, czy mam użyć siły perswazji...?
***
- Są trzy możliwości - zaczął filozoficznie Cedric. - Albo będziemy mieć szczęście i Kandela z Elyon pozabijają się nawzajem, albo będziemy mieć mniej szczęścia i Kandela wygra, albo w ogóle będzie pech i wygra Elyon.
- Stawiam raczej na drugą możliwość - stwierdził Jonathan, chwilowo uleczony z histerii jednym, celnym ciosem pięści Frosta.
Phobos siedział cicho i nasłuchiwał.
***
"Głupi".
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem, gdy weszła do okazałego korytarza zamku, zostawiając za sobą dwóch zbitych na miazgę i bezlitośnie pogryzionych Meridiańczyków.
"Ktoś tu lubi podkreślać swoją pozycję..."
Nagle usłyszała kroki. Natychmiast przybrała pozycję bojową: lekko zgięte w kolanach nogi, ręce zaciśnięte na sztylecie wydobytym z torby, groźna mina. I warczący Szarik.
Zza rogu wyszła księżniczka Elyon we własnej osobie.
Przez chwilę patrzyły na siebie w milczeniu.
- O sawiecie - sapnęła w końcu Kandela, wskazując na blondynkę palcem. - To się ROZMNAŻA.
***
Phobos był już zniecierpliwiony. Według jego obliczeń ta wojna powinna się dawno zacząć. A wciąż nie słychać było odgłosów walki.
Wstał i podszedł do krat.
- A ty dokąd? - zawołał za nim Cedric.
- Zobaczę, co się tam dzieje.
- Ni radzę - powiedział Frost. - Może się okozoć, że pokujesz się między młot a kowodło...
- I tak pójdę.
Drzwi celi otworzyły się ze skrzypnięciem. Kroki na schodach odbijały się pod sufitem.
Wciąż nikt nie zamknął drzwi na górze.
"Co ona ma za straże?!"
Przy nim coś takiego byłoby niedopuszczalne.
Skierował się do sali tronowej, patrząc uważnie za każdy róg.
Zajrzał przez uchylone wrota.
Elyon siedziała na tronie. Kandela przy niej, na fotelu. Szarik leżał na grzbiecie między nimi, piszcząc radośnie.
Obie śmiały się wniebogłosy.
I obie wyglądały na mocno wstawione.
Obok fotela stała butelka wódki.
Phobos nie mógł uwierzyć własnym oczom.
"One się miały POZABIJAĆ, a nie ZAPRZYJAŹNIĆ!".
Chłopak walnął głową o ścianę.
Chociaż... chociaż...
...
"Eureka".
Uśmiechnął się szeroko i wszedł pewnym krokiem do sali tronowej.
- O! - Kandela zaśmiała się serdecznie na jego widok. - Właśnie o tobie rozmawiałyśmy!
- Domyślam się - mruknął, drapiąc Szarika za uchem. - Zaprzyjaźniłyście się, jak sądzę?
- Taaak - Kandela klasnęła. - Twoja siostra jest bardzo faaajna...
Phobos z trudem utrzymał na twarzy uprzejmy uśmieszek.
- Jeśli ci się tak podoba, to może poczęstujesz ją naszym specjałem, stuprocentówką? - zaproponował, licząc na to, że Kandela zapomniała w alkoholowym upojeniu, co stuprocentówka robi z nie-Skorpioniątkami.
Po jej minie poznał, że faktycznie - zapomniała.
*Kand z Mglistej Warszawy XD
**mglistowieżański i meridiański jednak trochę się różnią ^^ mniej więcej jak polski i rosyjski.
***Kand nie przyjmuje nazwy "Mglista Wieża" do wiadomości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ell dnia Czw 0:14, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobia
Strażniczka Ognia
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: widać kosmos? Płeć: Mag
|
Wysłany: Pią 3:10, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Ej, chwila! - Antris podniósł się z miejsca, jeszcze raz rzucając szybkie spojrzenia na wyłożone karty, a także na swoje, jabky nie mogąc ogarnąć wytworzonej sytuacji. Jednym susem przebiegł za plecami kolegi, z którym uprawiał hazard, analizując uważnie ilość jego kolorów. Wrócił na miejsce, wymierzając w niego palcem wskazującym, niczym rozkapryszony dzieciak. - Ogarnij downa, podmieniłeś karty!
Kieran westchnął z politowaniem, porządkując serca w kolejności od najniższych.
- Tylko ci się zdawało, debilu - odparł blondyn, wypuszczając dym z papierosa.
- Dobra, to pokaż kartę, którą wyrzuciłeś, o tam - w szuwary! - krzyknął Antris, zakładając ręce na piersiach i wywyższonym spojrzeniem patrząc `kanciarzowi` na ręce. Wybitnie wręcz nie znosił, gdy ktoś wygrywał z nim, bo marnie oszukiwał.
Kier spojrzał na niego lekceważąco, po czym uprzejmie poinformował go, coby się raczył odpieprzyć od jego figur i zajął się swoimi kartami, bo teraz przecież jego kolej, co tym bardziej doprowadziło go do stanu skrajnie znerwicowanego.
- Zadzierasz ze mną, niedorobiony szympansie?! - krzyknął, wyrzucając karty za siebie. - Chcesz się bić?
- A co, wymiękasz?
Nex warknął wściekle, brutalnie oderwany od książki, przez sypiące się na niego z powietrza karty - zebrał je i odłożył na ziemie.
- Zaraz was obu wykopię!!! - wrzasnął, przy okazji wziąwszy z gleby kamień, by rzucić w dymiący się ze zdenerwowania krótko ścięty łeb Antrisa.
- Dzisiaj też zapowiada się radosny dzień!~♥ - podsumował Lakken, stwierdzając z zadowoleniem, że nie tylko jemu dopisuje radosny humor, po nieodmawialnym rozkazie Endarno.
***
- Słyszycie to? - spytał Cedric, podnosząc w górę dłoń, by przekazać niemo kolegom, by byli cicho.
- Nie - odparł swobodnie John, by udowodnić przyjacielowi, że wcale nie ma słuchu absolutnego (jak Ced sam twierdził, tkwiąc w błędnym przekonaniu, że posiada więcej takich darów) a od dawna niestwierdzoną chorobę psychiczną.
.Frost zmiażdżył go wzrokiem
- No dobra - westchnął Ludmoore, owijając brązowy, nieco zmatowiały przez ciągłe siedzenie w wilgoci celi, kosmyk włosów za ucho. - Co tam słyszysz?
- Jakby... - były lord zastanowił się przez chwilę. - Głosy i takie huczu-buczu.
Alchemik i Łowca spojrzeli po sobie zdziwieniu, po czym ten pierwszy wybuchł śmiechem - ale szybko stłumionym poprzez mocne klepnięcie przez Frosta w plecy, co można było uznać za zwyczajne zadławienie się śliną.
- Myślę, że to Strażniczki - oznajmił poważnie Cedric - więc idę to sprawdzić. - Po tej wypowiedzi wstał, otrzepał się zwinnie, po czym mrucząc pod nosem jakieś groźby i przezwiska, kierując się w stronę jego domniemanych `głosów`.
- A tego co wzięło? - Łowca podniósł brwi, spojrzawszy na Jonathana, jakby oczekując od niego jakiejś odpowiedzi na poziomie.
- Nie wiem, pójdę z nim to sprawdzić. Ale nie martw się, jak on mówi, że coś tam jest, to znaczy, że tam tego nie ma - dodał szybko, widząc spojrzenie Frosta. - Ty poczekaj tu na Phobosa, w razie czego ruszysz mu na pomoc, jakby go kto nagle zaatakował - powiedział i ruszył za swoim kompanem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|